środa, 5 grudnia 2012

Fotografia w sepii


Od kilku tygodni obserwuję młodą dziewczynę, która od niedawna wynajmuje mieszkanie w bloku na Zamenhofa, vis a vis budującego się Muzeum Historii Żydów Polskich. Wiem, że ma na imię Ewa. Nie mogłam nie zwrócić na nią uwagi. Obudzona w środku nocy, potrafiłabym opisać jej twarz bezbłędnie. Te strzeliste łuki brwiowe, szeroko rozstawione ciemne oczy, delikatnie zgarbiony nos, wysokie czoło, wydatne usta.

Ewa często przystaje przed Pomnikiem Bohaterów Getta. Porównuje jego awers z kontrastującym rewersem, nie mogąc zdecydować się, czy bardziej wzrusza ją siła i mityczna niezłomność herosów z jego zachodniej strony, czy heroizm umęczonych ludzi wiedzionych na śmierć, wyłaniających się z płaskorzeźby wykutej po drugiej stronie pomnika. Spaceruje wokół Muzeum Żydów Polskich, notuje coś w małym zeszycie. Robi zdjęcia. Setki zdjęć. To właśnie tam, w Muzeum, pewnego dnia dokona szokującego odkrycia, kiedy zobaczy niedużą fotografię w sepii. Trzy młode, jednakowo ubrane kobiety stoją roześmiane przy bramie przed Ogrodem Krasińskich. Rok 1937. Ta w środku, zalotnie poprawiająca włosy i wyraźnie brzemienna, wyda jej się jej lustrzanym odbiciem. I przypomni sobie, że twarz kobiety, w tym samym ujęciu, widziała już w dzieciństwie w albumie babci Doroty.

Prawa ręka odgarniająca z czoła ciemne loki, ogromne oczy, uśmiech gwiazdy filmowej, świadomej swojej urody. Kobieta ze zdjęcia śmiało patrzyła prosto w obiektyw wzrokiem nie kryjącym uwielbienia, nie próbując zakamuflować swoich uczuć wystudiowaną pozą, nie myśląc o wyeksponowaniu lepszego półprofilu. Ewa, mając już pewne doświadczenie jako fotografka, będzie potrafiła rozszyfrować relację między obiektem zdjęcia a jego autorem. Musieli być w sobie zakochani, nie mieli przed sobą tajemnic. I nie będzie miała wątpliwości, że tamto zbliżenie twarzy pięknej kobiety, które ją zachwyciło, gdy przeglądała album babci, musiało zostać wykadrowane z tego właśnie zdjęcia i powiększone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz