czwartek, 6 grudnia 2012

Gorący dzień lipca


Był gorący dzień lipca 1937 roku. Spotkałyśmy się w Ogrodzie Krasińskich, umówiwszy się wcześniej, że przyjdziemy ubrane w nasze granatowe sukienki, jak za studenckich czasów. Sukienka Racheli pękała w szwach, eksponując jej pokaźny brzuszek. Rachela pomimo zaawansowanej ciąży czuła się dobrze i tryskała energią. Na przemian z Irką wypytywałyśmy się o jej stan i samopoczucie. Mdłości dawno jej przeszły, tylko lekarz zabronił jej dźwigać. Miałyśmy się właśnie we trójkę udać do Pasażu Simonsa na wspólne zakupy i zmierzałyśmy ku bramie, kiedy zaskoczył nas nagle Aron, mąż Racheli. "Dziewczyny, śledzę waszą żydowską sektę od dawna. Czy pozwolicie mi dostąpić honoru i spiskować razem z wami?", zapytał. "Meszuge!" - wyrwała się Irka, "Nasza sekta jest zarezerwowana dla kobiet, ale jeśli Rachela urodzi córkę, która powiększy nasze szeregi, obiecujemy, że pomyślimy o honorowym członkostwie dla ciebie". "No i będziesz musiał sprawić sobie odpowiedni strój, identyczną granatową sukienkę!". Wybuchłyśmy śmiechem. I w tym momencie Aron uwiecznił naszą trójkę na zdjęciu. 


Rachela niedługo cieszyła się macierzyństwem. Zanim trafi na Umschlagplatz, razem z Aronem, uda jej się przeprowadzić małą Dorę przez Sądy na Lesznie i oddać dziewczynkę w ręce zaprzyjaźnionej koleżanki po aryjskiej stronie. W chłodny kwietniowy ranek 42 roku, resztką szarego mydła umyje córce włosy w lodowatej wodzie i po raz ostatni zaplecie jej warkocze. Do małego tobołka włoży jej jedną czystą sukienkę na zmianę i zielony, pocerowany sweterek. Kiedy stały już w bramie domu, przypomni sobie nagle o czymś i na chwilę wróci do mieszkania. Ze ściany w przedpokoju ściągnie fotografię, pospiesznym ruchem wyswobodzi ją z miedzianej ramki, napisze kilka słów na odwrocie i wsunie między ubranka w tobołku. A na tej fotografii, trzy młode dziewczyny, ubrane w jednakowe sukienki, stoją roześmiane przy bramie przed Ogrodem Krasińskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz